Teraz, gdy w Stanach Zjednoczonych znów rozpoczął się sezon wyborczy, Chiny stały się łatwym celem politycznym.

W odbudowie Japonii po zniszczeniach II wojny światowej pomogła kolejna wojna. Japońscy producenci i branża usługowa wokół baz wojskowych odnieśli duży sukces, pomagając siłom amerykańskim podczas wojny koreańskiej.
Ponad dziesięć lat później Korea Południowa odniosła podobny wzrost, gdy jej producenci pomogli armii amerykańskiej podczas wojny w Wietnamie.
Obydwa kraje podążały także za modelem industrializacji kierowanej przez państwo, którego Stany Zjednoczone prawdopodobnie nie tolerowałyby pokolenie później, w okresie rozkwitu bardziej rygorystycznych zasad handlu i neoliberalnych reżimów inwestycyjnych. Zapotrzebowanie Stanów Zjednoczonych na silnych gospodarczo niekomunistycznych sojuszników w regionie podczas i po wojnach koreańskich i wietnamskich również przyczyniło się do tej tolerancji dla „niekonwencjonalnych” strategii gospodarczych Japonii i Korei Południowej.
Chiny są już drugą co do wielkości gospodarką świata. Ten kraj nie potrzebuje wsparcia po wojnie na Ukrainie, ale mimo to go otrzymuje. Chiński eksport do Rosji, której handel z wieloma krajami został ograniczony przez międzynarodowe sankcje, wzrósł w pierwszych 11 miesiącach ubiegłego roku o prawie 70%. Chińskie samochody z silnikiem spalinowym, które nie są już tak popularne na chińskim rynku, zmonopolizowały rynek rosyjski, a chińskie fabryki czerpią korzyści z taniej energii, którą Rosja ma trudności ze sprzedażą gdzie indziej.
Tymczasem Chiny w dalszym ciągu angażują się w proces industrializacji kierowany przez państwo, w ramach którego decydują się na subsydiowanie zwycięzców (energia odnawialna) i wycofywanie wsparcia na rynku dla przegranych (samochody z silnikiem spalinowym).
Administracja Bidena nie jest zadowolona z zacieśnienia relacji gospodarczych Chin z Rosją i jej strategii gospodarczej. Prezydent ogłosił niedawno dodatkowe cła na chińskie produkty, w tym na stal i aluminium. Cła na chińskie samochody elektryczne wzrosną czterokrotnie. Na konferencji prasowej Biden powiedział:
„Przez lata chiński rząd inwestował państwowe pieniądze w chińskie firmy z różnych branż: stali i aluminium, półprzewodników, pojazdów elektrycznych, paneli słonecznych – branż przyszłości – a nawet sprzętu medycznego o krytycznym znaczeniu, takiego jak rękawiczki i maski.
„Chiny mocno subsydiowały wszystkie te produkty, zmuszając chińskie firmy do produkowania znacznie więcej, niż reszta świata jest w stanie wchłonąć. A następnie wyrzucanie na rynek nadwyżek produktów po nieuczciwie niskich cenach, wypychając innych producentów na całym świecie z rynku”.
W ten sposób wiele innych krajów zdołało dogonić gospodarki zachodnie, przeciwstawiając się prawom gospodarczym przewagi komparatywnej oraz określonym przez rynek poziomom podaży i popytu. Stany Zjednoczone tolerowały łamanie zasad przez swoich sojuszników. Ten kraj nie ma takiej cierpliwości do Chin.
Reakcja Chin na nowe amerykańskie cła była przewidywalna. Według jednego z urzędników chińskiego rządu „Chiny sprzeciwiają się jednostronnemu nakładaniu ceł, które naruszają zasady Światowej Organizacji Handlu, i podejmą wszelkie niezbędne działania w celu ochrony swoich uzasadnionych praw”. Jest to interesujące odwrócenie wcześniejszych stanowisk obu krajów, przy czym Chiny wspierają oparty na zasadach język „wolnego handlu”, a Stany Zjednoczone popierają bardziej zaściankowy język „protekcjonizmu”.
Jest to także wyraźna zmiana w przypadku samego Bidena. Kiedy pięć lat temu Donald Trump ogłosił cła na Chiny, Biden nazwał to posunięcie „krótkowzrocznym”. Istniały pewne oczekiwania, że przyszła administracja Bidena zniesie te sankcje, ponieważ szkodzą one amerykańskim konsumentom, rolnikom i pracownikom branż dotkniętych chińskimi kontrsankcjami. Administracja niewiele jednak zrobiła, aby odwrócić politykę Trumpa wobec Chin.
Teraz, gdy w Stanach Zjednoczonych znów rozpoczął się sezon wyborczy, Chiny stały się łatwym celem politycznym. Związki zawodowe popierają sankcje, a Biden potrzebuje tych głosów w krytycznych, wahadłowych stanach, takich jak Michigan i Wisconsin. Biden zyskał także ponadpartyjne uznanie Kongresu za sankcje.
Pomimo tego wsparcia sankcje to okropny pomysł.
Jeśli jesteś przeciętnym obywatelem USA, cła będą oznaczać wyższe ceny nie tylko na produkty z Chin, ale na wszystko, co zależy od surowców z Chin. Rolnikom w dalszym ciągu będzie trudniej sprzedawać soję i kukurydzę do Chin. Producenci będą musieli płacić więcej za komponenty o wysokiej wydajności, takie jak akumulatory.
Sam Biden rozumie logikę ekonomiczną. W 2019 roku powiedział, że Trump „uważa, że za jego cła płacą Chiny. Każdy początkujący student ekonomii w Iowa lub Iowa State mógłby powiedzieć, że Amerykanie płacą jego cła. Według szacunków rachunek dla konsumentów za cła Trumpa wyniósł 48 miliardów dolarów, z czego połowę pokryli producenci.
Jeśli jesteś tradycyjnym ekologiem, sankcje karzą dokładnie te produkty gospodarcze, do których chcesz zachęcać: te opierające się na energii odnawialnej. Chińskie dotacje obniżyły ceny paneli fotowoltaicznych. To jest dobra wiadomość. Stany Zjednoczone powinny współpracować z Chinami, jak odsunąć świat od paliw kopalnych. Zamiast tego Waszyngton przedkłada krótkoterminowe zyski polityczne nad długoterminowe przetrwanie planety.
Wreszcie, jeśli martwicie się o pokój na świecie, cła tylko popychają Chiny i Rosję do siebie, czyniąc nową zimną wojnę samospełniającą się przepowiednią.
Jakie jest alternatywne rozwiązanie?
Administracja Bidena powinna po cichu powiedzieć Chinom, że te cła to jedynie rozwiązanie tymczasowe, które zostanie cofnięte, jeśli kandydat Demokratów wygra listopadowe wybory prezydenckie. Być może po wyborach Pekin i Waszyngton mogłyby zaangażować się w jakiś teatr polityczny, w którym ten pierwszy udaje ugodowy, drugi odwzajemnia się i obie strony negocjują obniżenie wzajemnych ceł.
Podczas swojej drugiej kadencji Biden mógłby współpracować z Chinami nad tym, jak sprawić, by odejście od paliw kopalnych było przystępne dla całego świata. Jasne, te dwa kraje nadal nie będą się zgadzać w wielu kwestiach. Jednak wspólne wyzwanie, jakim są zmiany klimatyczne, sprawi, że na planetę nie spadnie zimna wojna.
Jeśli Trump wygra w listopadzie, wszelkie zakłady są wykluczone. Kandydat Republikanów obiecał nową rundę ceł na Chiny, które prawdopodobnie będą tym wyższe, biorąc pod uwagę niedawne posunięcie Bidena. Co więcej, Trump nadal angażuje się w wydobycie ostatniej kropli ropy i gazu ziemnego, aby uczynić z Ameryki państwo petro na wzór Rosji.
Przyszła ścieżka jest jasna: państwo musi zaangażować się w popychanie rynku w kierunku energii odnawialnej, niezależnie od tego, czy jest to państwo „komunistyczne”, „kapitalistyczne”, czy coś pomiędzy. Im szybciej Waszyngton i Pekin zaczną w tym współpracować, tym lepiej dla nas wszystkich.